Nowa Fifa, nowe kluby, nowi zawodnicy i choć nie do końca taka sama bo funkcjonująca nieco inaczej, opakowana w inny sposób, to jednak dalej najlepsza pod względem poziomu Polska Liga Wirtualnych Klubów wystartowała 11 października 2019 roku. Od inauguracji rozgrywek minął już dość spory czas, Ci którzy mięli złapać formę zdążyli to zrobić, również te zespoły które skazywane były na porażkę przed sezonem zdążyły rozsiąść się wygodnie w pobliżu czerwonej latarni…czy aby na pewno?

6 kolejek za nami, z wiadomych przyczyn nie wszystkie zespoły mają rozegrane tyle samo spotkań, niestety ktoś nie stanął na wysokości zadania – nie będę się tutaj rozpisywał i wyjaśniał o co chodzi, to nie miejsce i czas, ale z pewnością wszyscy zainteresowani PLWK wiedzą kto i z jakich powodów nie występuje już w lidze. Wszystkie rozegrane dotychczas mecze przyniosły kibicom ogrom emocji, mięliśmy kilka spotkań na szczycie, którym zostały poświęcone oddzielne wątki, byliśmy świadkami niespodzianek lub wręcz sensacji, a to dopiero początek zabawy więc wszyscy możecie ostrzyć sobie zęby dalej, bo to co mogliście oglądać do tej pory, to jedynie przystawka, główne dania będą podawane z czasem, na deser będziemy  musieli poczekać do czerwca, ale zaufajcie mi, że warto! Jeżeli moje słowa Was jeszcze nie przekonały, to niech pomogą mi w tym liczby…

  • blisko 50 rozegranych spotkań
  • 103 strzelone bramki (w tym 6 samobójczych)
  • 71 zanotowanych asyst
  • 37 czystych kont

Kilka zespołów zdążyło już odskoczyć nieznacznie od reszty ligowej stawki, co pretenduje uciekinierów do miejsc w czubie tabeli na końcu sezonu, jednakże warto dodać, że mamy za sobą okno transferowe, które może sporo namieszać i mieć wpływ na końcowy układ tabeli. Postaram się Wam przybliżyć sytuację ligową każdej z drużyn, zarówno tych z dołu, którym wiedzie się nie do końca tak jak sobie zakładali, jednak walczą w każdym meczu o punkty i takowe udaje się im zdobyć, ponieważ nie ma żadnego zespołu z zerowym dorobkiem punktowym, jak i tych z czołówki, których aspiracje sięgają końcowego tryumfu bądź miejsca w tzw. „topce”. Ale może po kolei…

VFC SPARTANS – miejsce 17

Spartanie, którym poświęciłem już oddzielny materiał –> ( TUTAJ ) są niestety czerwoną latarnią naszej ligi. Udało im się do tej pory zdobyć zaledwie jeden punkt w starciu z POL Team. Światełkiem w tunelu dla podopiecznych Karola Deseckiego może być fakt, że zdobyli ten punkt w ostatnio rozegranej kolejce, mam nadzieję, że ten mecz i pierwsza zdobycz punktowa podniesie morale chłopaków, i będą w stanie przeciwstawić się przeciwnikom, niejednokrotnie zgarniając komplet oczek – takiej satysfakcji i uczucia towarzyszącego wygranej jeszcze nie doznali. Jeżeli jednak spełni się czarny scenariusz, poczynione ruchy transferowe nie przyniosą ze sobą cennych zdobyczy, możemy być świadkami zespołu z najgorszym bilansem w historii Polskiej Ligi Wirtualnych Klubów.

PIRATES CREW – miejsce 16

Groźni Piraci… a przynajmniej tak się zapowiadali, na takich się kreowali ulegli w inauguracyjnym spotkaniu 1-0 Koronie Kielce, co mogło wnieść w serca zawodników wiele pozytywów, ponieważ Koroniarze to finaliści Pucharu z ubiegłej edycji Fify, i Vce Mistrzowie z poprzedniego sezonu, byli zdecydowanym faworytem w tym spotkaniu. Kolejny mecz przyniósł pierwszą w sezonie zdobycz punktową, jak się okazało – jedyną. Remis 1-1 w starciu z Royal Tigers i pierwszy punkt zapewniony przez Groncika_1886, z pewnością nie był szczytem marzeń ekipy Kotwicza, los chciał jednak że nie było ich stać na więcej i pozostałe spotkania przegrali, strzelając w nich zaledwie 2 bramki, a tracąc aż 8. Czy to tylko zły los, który zesłał im w pierwszych kolejkach zdecydowanie zbyt mocnych rywali, czy to po prostu brak umiejętności, i ten jeden punkcik to rzeczywiście maks na jaki było stać piłkarzy? Odpowiedź może dać nam następne spotkanie, Piraci znów nie będą stawiani w roli faworytów, w głównej mierze ze względu na to gdzie się aktualnie znajdują. Przed rozpoczęciem rozgrywek Sebastian zapowiadał, że ich celem będzie namieszanie w ligowej tabeli… jak na razie mieszają spory gar piwa, odpowiednio wyważonego, mam nadzieję że szybko je wypiją, odbiją się od dna i wypłyną na nieznane (przynajmniej w tym momencie) wody środka tabeli.

POL TEAM – miejsce 15

„Celu na najbliższy sezon drużynowo jeszcze nie przedyskutowaliśmy. W lidze na pewno celować będziemy w pierwszą połowę tabeli, będziemy dążyć do tego by grać efektowną a zarazem efektywną piłkę. Na pewno chcemy się pokazać z jak najlepszej strony” – te słowa wypowiedział kapitan zespołu gdy zapytałem o prognozę, niejako przewidywania…cytując klasyka coś się, coś się ewidentnie popsuło, więc może czas przewartościować cele, siły na zamiary, albo spiąć przysłowiowe cztery litery, bo jeśli zapytacie mnie o to jak dojść do pierwszej połowy tabeli, to odpowiem zdecydowanie „nie tędy droga”.  Aspiracje nie zawsze idą w parze z wynikami, tak jest w każdej dziedzinie życia, przesympatyczni zawodnicy stanowiący niegdyś o sile „Young Devils” dopisali sobie po skromnej „jedynce” po starciach z Blaugraną i Spartanami, na domiar złego w meczu z „dumą Katalonii” strzelili 2 bramki, a rywale żadnej, pech chciał że jedna z nich była samobójcza. W starciu z okupującym ostanie miejsce zespołem VFC Spartans padło aż 6 bramek, co nie najlepiej świadczy o grze defensywy POL Teamu, gdyby nie czerwona kartka jednego z walecznych Spartan wynik mógłby być zdecydowanie inny, i to PT byłoby wtedy na ostatnim miejscu.

INVICTA GAMING – miejsce 14

Solidny ligowy średniak – nie umniejszając tutaj chłopakom, grają zdecydowanie poniżej swojego poziomu. Przewidywałem, że bez problemu będą mogli powtórzyć 8 miejsce z zeszłego sezonu, fakty są jednak takie, że ich bilans bramkowy wynosi „-9” jest to trzeci, najgorszy wynik w rozgrywkach. Tutaj w głównej mierze doszukałem się powodów tak słabej pozycji. Wspomniany wcześniej bilans został mocno rozregulowany przez Koroniarzy, którzy wcisnęli IG aż 7 bramek. Uspokoję jednak w tym momencie kibiców tej ekipy, wydaje mi się, że odnaleźli wspólny język, ponieważ każdy kolejny mecz był na styku, a warto wspomnieć, że grali oni ze zdecydowanie wyżej notowanymi drużynami, Panowie weszli na dobrą drogę remisując z Blaugraną i mam obstawiam, że od tego momentu będą spoglądać już tylko przed siebie, i zaczną wspinać się w ligowej tabeli. Nie zawiedźcie mnie!

SAINT WOLVES – miejsce 13 

Wtedy gdy wszyscy przygotowywali się do rozgrywek, oni mięli w głowach zupełnie inne plany, stawiali sobie inne cele, występowali w innej lidze, gdy nadarzyła się okazja by wskoczyć w miejsce Pride nie zastanawiali się sekundy i oto są Święte Wilki! Nie mogę powiedzieć złego słowa o tym zespole, wejść z marszu, bez większego przygotowania, i od razu namieszać, choć zaczęło się od solidnego łomotu, w debiucie ulegli Izako Boars 4-0, to w kolejnym spotkaniu pokazali pazur i zgarnęli komplet punktów. Na co stać Wilki – nie mam pojęcia, wydaje mi się, że oni też do końca nie wiedzą gdzie mogą skończyć ten sezon, i to w tym wszystkim jest najlepsze, nie grają z żadna presją, ligowi rywale nie znają ich stylu gry więc spokojnie mogą szlifować to co dotychczas wypracowali, a gdzie ich to zaprowadzi pokaże czas. Za postawę, zdecydowanie i niezłe wyniki brawa! Do poprawy zdecydowanie skuteczność!

WESOŁYCH ŚWIĄT ESPORTS – miejsce 12 

Debiutanci z przeszłością w FVPA! Mają w worku 5 prezentów, symbolizujących 5 zdobytych punktów. Jak przystało na fanów świąt, chłopcy nie tylko lubią być obdarowywani, ale równie często i chętnie obdarowują innych, zdążyli już podrzucić w prezencie po 3 punkty ESE11 oraz Invicta Gaming. Z racji tego, że zbliżają się mikołajki, zakładam iż prezenty w tej czy innej postaci szybko im się skończą, co poskutkuje dopisywaniem sukcesywnie oczek do swojego dorobku. Ich kapitan zapytany o to kogo chciałby dostać „pod choinkę” odpowiedział bez wahania – Natsu. Obawiam się, że Natsu jest tylko jeden i nawet magia świąt nie sprawi, że zmieni on IB na WS, ale jakaś dobra strzelba mogłaby dolać paliwa do ich śnieżnych sanek, które powinny wtedy zaparkować w górnej połowie tabeli – tam uplasują się pomocnicy świętego wraz z końcem sezonu, a jeżeli się pomylę i moje wróżby nie będą miały pokrycia, to oficjalnie jestem przygotowany na to że w przyszłym roku nie dostanę prezentu od Św. Mikołaja :))))) Do boju Panowie, nie zawiedźcie mnie!

ROYAL TIGERS – miejsce 11

W porównaniu z ubiegłym sezonem Tigersi przeszli nie małą rewolucję kadrową, zespół opuścili bracia Baranowscy – Bartek oraz Dawid, nad czym ubolewał ich kapitan. Jednak okazał się mieć głowę na karku i w ich miejsce wrzucił znanego na scenie Guliego, znaliśmy go jednak dotychczas bardziej od tej drugiej strony. Aleksander Janik, bo o nim mowa pełnił funkcję komentatora w PLWK, w tym sezonie dał się poznać jako solidy środkowy obrońca, w meczach w których wystąpił RT zdobyło punkty, i tylko raz uległo nieznacznie być może Guli jest talizmanem Royal Tigers! O zwycięstwach w meczach ligowych często decydują niuanse, Royalom brakuje tego czegoś co pozwoliło by im w końcowych minutach spotkania przechylać szalę zwycięstwa na swoją stronę, jeżeli odnajdą złoty środek i przestaną remisować wygrane spotkania, lub po odrobieniu strat postarają się docisnąć rywala będą spokojnie mogli myśleć o czymś więcej niż tylko o zapewnieniu sobie bezpiecznej pozycji w tabeli.

BLAUGRANA – miejsce 10

Usadowili się na miejscu odpowiednim dla fanów Messiego, zakładam jednak, że „dyszka” Argentyńczyka szybko im się znudzi, przyłożą się do treningów, z pozytywnym efektem. Mówię o tym nie bez podstawy, ponieważ celowali w TOP 6! Gdyby nie seria remisów jaka im się przydarzyła pewnie byliby nawet wyżej! Blaugrana lubi dzielić się punktami z kolegami, są najczęściej remisującym zespołem w lidze – dopisali sobie 1 oczko aż w 4 spotkaniach. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że jeśli nie potrafisz wygrać – zremisuj mecz. Blaugrano, chyba zdecydowanie za bardzo wzięliście sobie to do serca! Wiemy, że potraficie na wirtualnym boisku pokazać prawdziwą katalońską „tikitakę” kto jak nie Wy ma prezentować sposób gry FC Barcelony? W Fifie 20 katalończycy uznali wyższość rywala zaledwie jednokrotnie. Zaskakujący jest jednak rywal, który te punkty im urwał – Saint Wolves, czyli beniaminek rozgrywek. Patrząc jednak na pozostałe spotkania, stwierdzam, że był to tylko drobny wypadek przy dobrze wykonywanej pracy, i taka wpadka szybko się nie powtórzy. Wasze przewidywania, czy marzenia o 6 miejscu staną się faktem, jeśli tylko przestaniecie remisować wygrane spotkania, życzę Wam więc koncentracji do ostatniego gwizdka sędziego w każdej kolejce!

 

W dole tabeli jest stosunkowo spory ścisk. Między 10  a 17 miejscem jest zaledwie 6 punktów różnicy. Zakończone właśnie okno transferowe, mogło wnieść na scenę wiele perełek, które mam nadzieję odwrócą biegun, namieszają mocno i pomogą zespołom okupującym dół stawki piąć się sukcesywnie w górę. To dopiero początek sezonu, nic nie jest przesądzone, pamiętajcie, że dopóki piłka w grze wszystko może się zmienić!

Na creme dela creme czyli podsumowanie najlepszych zespołów musicie jeszcze chwilę poczekać, górną częścią tabeli zajmę się niebawem!

Gorąco zachęcam Was do śledzenia ligowych zmagań, A jeżeli macie swoje przemyślenia odnośnie największego zaskoczenia, największego rozczarowania podzielcie się nimi w komentarzach!

[NEVER]